Ostatnia aktualizacja 23 października, 2014 2:03 PM
lut 11, 2013 Pigułka Case Study 0
Fanpage Serca i Rozumu stał się oficjalnie najpopularniejszym serwisem na facebooku. To fakt. Największą jego zaletą jest content własny, zdywersyfikowany, ale nie aż tak, jak w przypadku demotywatorów. Za całym przedsięwzięciem każdy z „lubowiczów” dostrzega jakąś intrygującą ideę, która może być lekarstwem naszych czasów. O co chodzi?
Nie będę tu opisywał jakości zawartości kontentu facebookowego profilu Serca i Rozumu, nie przeprowadzę analiz reklam i filmików, ani nie ocenię konkursów, bo nie to jest przedmiotem wpisu.
Kampania „Serce i Rozum” jest o tyle trafna, iż uniwersalna. Postacie Serca i Rozumu wskazują na poszczególne osoby – na mnie, na Ciebie, na innych. Jest to sposób na odnajdywanie się we współczesnym społeczeństwie, określanym często jako społeczeństwo konsumpcyjne, no ale pojawia się też ta głębia!
Sukces „Serca i Rozumu” polega na wskazaniu zalet, unikalności sposobów myślenia każdej osoby. Nie można już powiedzieć, że ktoś kierując się emocjami przy zakupie jest głupi. Jest emocjonalny! Z kolei ten, który kupuje racjonalnie nie kupuje bez emocji, ale po prostu ważniejsze są dla niego argumenty i fakty. Warto zauważyć, że obie te zabawne postacie uzupełniają się. Każda dopowiada coś o zaletach lub wadach drugiej.
Z jednej strony można się identyfikować z Sercem, a z drugiej z Rozumem, ale te dwa nie istniałyby bez siebie. Śmieszne sytuacje z reklam, z filmików youtubowych odzwierciedlają wiele zdarzeń z naszego codziennego życia. Codziennego – bo to w codzienności oddajemy się spontaniczności życia. W codzienności też siadamy beztrosko przed telewizorem i nie myślimy o niczym, jak tylko o relaksacji. Od czasu do czasu przypominają się nam dwa śmieszne stworki, które tak samo jak i my spędzają czas. Dramaturgia ich perypetii polega na tym, że są tak bardzo ludzcy – są postaciami z reklam, a mimo tego żyją jak ludzie. Tu tkwi więź.
W internecie nierzadko pojawiały się opinię, że Serce i Rozum nie przemawiają do klientów wyłącznie racjonalnymi argumentami – cena, liczba kanałów, jakość obrazu, jakość treści. Ważne jest również zaangażowanie emocjonalne – całe „rekwizytorium” jakie wokół oglądania człowiek sobie buduje. To, że kupuję popcorn, wino czy chipsy do ulubionego serialu to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Głębia tkwi w emocjach. I dostrzeżenie tych – przedstawianych nawet w śmiesznej formie – uderzyło nowością polski rynek reklamowy. Konsekwentna komunikacja marki pozwoliła nie tylko wzbudzić zainteresowanie Sercem i Rozumem, ale też zbudować relację mającą odzwierciedlenie w codziennym życiu. To bardzo dużo – bo przeniesienie marki na codzienność już świadczy o stałym zagospodarowaniu obszaru skojarzeń u klientów.
Minęły już trzy lata odkąd dwie postacie reprezentują markę byłego monopolisty, dostawcy usług telekomunikacyjnych. Niebywałe jest w polskim marketingu, by jakieś maskotki czyniły to tak długo. Tymczasem, jak pokazują statystyki, osób zaangażowanych w akcję stale przybywa. Aż ośmioprocentowy wzrost w styczniu 2013. Nie wiele osób dowiaduje się o Sercu i Rozumie po raz pierwszy. Liczy się też budowanie relacji. Tu brawa dla marketerów.
Relacja w sieciach społecznościowych odbywa się zadziwiająco kolektywnie. Relację przecież można budować z kimś kogo znamy. No właśnie! Jak zatem zbudować 8% wzrostu (czyli zdobywać tak wielu tych, których nie znamy) w społecznościach?
Kampania „Serce i Rozum” ma dobrze kierowany kontent oparty (jak piszą autorzy) o zaangażowanie i pozytywne współzawodnictwo. Są to treści wirusowe, które rozprzestrzeniają się po znajomych znajomych na mocy rozrywki, wygrywania bonusów oraz atrakcyjności samych postaci.
Foto:Facebook.com/serceirozum
mar 12, 2014 0
sty 24, 2014 0
sty 24, 2014 0
sty 24, 2014 0
sty 16, 2014 0