Ostatnia aktualizacja 23 października, 2014 2:03 PM
kw. 18, 2014 Natalia Gawrońska Facebook, Nowości 0
Od kilku lat dostajemy coraz mniej smsów ze świątecznymi życzeniami od znajomych. Czy ktoś je w ogóle jeszcze wysyła? Ale nie ma o co się martwić! Zdrowia, szczęścia, pomyślności, a nawet smacznego jajka, będą nam z zawziętością godną lepszej sprawy życzyć wszystkie polubione firmy na Facebooku!
Odpowiedź na pytanie postawione w tytule – jak przetrwać Wielkanoc w internecie? – jest niezwykle prosta. Wystarczy nie włączać komputera i nie klikać pod stołem w telefon. Łatwiej wejść na Mount Everest? No cóż, spróbujmy przynajmniej przebywać z dala od miejsc z wifi – doradzamy wizytę u babci i dziadka. Najlepiej w górach, gdzie nawet mobilny internet nie ma pokrycia.
Może się jednak zdarzyć, że przyjechaliśmy do rodziców na gotowe i mama, która nas widzi trzy razy w roku (z okazji Bożego Narodzenia, Wielkanocy i jakiegoś pogrzebu), szarpnęła się na stole na poziom Masterchefa. Wiadomo, że w takiej sytuacji musimy zrobić fotkę każdej potrawie. Pro tip: spróbujmy aparatem, z którego nie można bezpośrednio publikować na Instagramie i Facebooku.
Takie aparaty już nie istnieją? No trudno. Czyli jednak konfrontacja z social media jest nieunikniona. Niedzielnego poranka najpierw atakują nas zdjęcia z Wielkiej Soboty: grafiki z pisankami, kotami, kurczaczkami, kotami, koszyczkami, kotami, zającami, kotami oraz kotami z pisankami, kurczaczkami i zającami w koszyczku. I nieśmiertelne call to action: a czy Ty pomalowałeś już swoje jajka? Chociaż odpowiedź pewnie warto zachować dla siebie, ewentualnie dla partnerki.
Otwieramy maila, a tam najlepsze życzenia składają wszystkie firmy, u których jesteśmy na liście mailingowej. Oraz część takich, u których nie jesteśmy. Zdenerwowani, idziemy przed telewizor. W końcu po foodpornie warto się wywalić na tapczanie i obejrzeć coś mądrego. Bierzemy do ręki program i ze złością przypominamy sobie, że „Kevin sam w domu” jest puszczany tylko w Boże Narodzenie. Na szczęście, ekranizacje Trylogii są w ramówce niezależnie od rodzaju świąt, więc mamy na co popatrzeć.
Jeśli dojdziemy do wniosku, że zaległości z Panem Wołodyjowskim nadrobimy w czasie Majówki, możemy spróbować ponownie wejść w świat internetu. I dobrze, wszyscy będą pytać, co u nas słychać! „A jak Ty spędzasz Wielkanoc?” – popłynie obfitym strumieniem w streamie. Ale nie od naszych znajomych. Oni będą dalej wklejać foodporn.
W poniedziałek miła niespodzianka. Nie zobaczymy postów typu: „Pierwsza kawa w tym tygodniu. Odliczamy do piątku”. Teraz zapytają nas: „Czy już zostałeś oblany?” Studenci mogą się oblać do wyboru: rumieńcem albo zimnym potem. Sesja w końcu dopiero przed nimi.
Niby dramat, ale kiedy będziemy wracać do naszych ukochanych biur open-space czy na uniwersytety i będziemy się próbować wepchnąć do pociągu, busa (nawet polskiego), albo przejechać korek przy wjeździe do miasta, to zobaczymy, że wciąż świat realny jest mniej porywający od internetowego.
mar 12, 2014 0
sty 24, 2014 0
sty 24, 2014 0
sty 24, 2014 0
sty 16, 2014 0